W Parlamencie Europejskim pracują obecnie 23 komisje stałe. To w nich toczy się gros pracy, która angażuje posłów. Poszczególne branżowe komisje oceniają unijne ustawodawstwo pod kątem swoich specjalizacji między innymi przez wnoszenie poprawek do projektów aktów prawnych. To demokratyczna kontrola władzy sprawowanej przede wszystkim przez unijnych komisarzy. Zastanawiający jest fakt, że do dziś nie działa w parlamencie Komisja ds. Rodziny, skoro unijne prawo opiniuje komisja FEMM zrzeszająca europejskie feministki czy choćby komisja ds. rybołówstwa. Posłowie zrzeszają się również w intergrupy. Obecnie największa z nich powstała, by walczyć o interesy środowiska LGBT. Ta nieobecność rodziny w unijnej polityce ma poważne konsekwencje dla kształtu prawa, które w znacznej mierze, w toku implementacji, staje się następnie prawem polskim! Czy zatem takiej Unii pragniemy dla nas i naszych dzieci?
MOJA (ko)MISJA
Dlatego za cel nadrzędny wszystkich działań, które chcę realizować w europarlamencie, stawiam sobie właśnie utworzenie komisji spoglądającej na unijne przepisy z perspektywy dobra rodziny. W dobie kryzysu demograficznego, który dotyka cały kontynent, kryzysu więzi międzyludzkich i poczucia wspólnoty, to właśnie rodzina może stanowić impuls do odrodzenia Europy. Potrzebny jest wyraźny zwrot ku rodzinie. W końcu ani skrajne środowiska feministyczne, ani LGBT nie dadzą Europie nowego życia i nie będą źródłem odnowy społeczeństw.
Wojna w krawatach
Ktoś może się zapytać – ale po co nam kolejne parlamentarne ciało? Toż to kolejna bezsensowna biurokracja! A jednak – dzięki skutecznym działaniom przeciwników tradycyjnej rodziny Parlament Europejski powołał ostatnio wart 5 miliardów euro fundusz „Sprawiedliwość, Prawa i Wartości”, z którego będą zasilane organizacje promujące ideologię LGBT. Pokazuje to, w jak dużej defensywie jest obecnie rodzina i jej prawa.
Think big!
Zapewne wielu z Państwa pomyśli, że cel, który sobie wyznaczam, jest utopią. W końcu, aby powołać nową komisję w parlamencie, trzeba mieć szerokie poparcie. No i przecież wśród polskiej reprezentacji w PE mieliśmy w ostatnich latach również ludzi o prorodzinnym światopoglądzie. Co może wnieść jedna Chorosińska? Odpowiadam: myślenie THINK BIG! Amerykanie mają właśnie takie powiedzenie: thing big – myśl ambitnie, miej odważne cele. Inaczej nic się nie zmieni. Albo będzie jeszcze gorzej. Dlatego na początku chciałabym zacząć od budowy silnej intergrupy, środowiska, dla którego rodzina będzie wartością kluczową. Jestem otwarta na dialog ponad różnicami, które mogą dzielić, by w tej kadencji parlamentu zaczęto się z rodziną liczyć i rodzinę wspierać. Mam świadomość, jak trudnego zadania się podejmuję i jak silny jest przeciwnik, ale jest to główny powód, dla którego zdecydowałam się na wejście do brutalnego świata polityki, i nie zamierzam się cofać. Proszę o Państwa wsparcie w realizacji tej misji.
Dominika/#DCHF