HEJT MNIE NIE ZMIENI

HEJT MNIE NIE ZMIENI

Od kiedy ogłosiłam swój start w wyborach, otrzymałam od Państwa bardzo wiele sygnałów poparcia i chęci pomocy przy kampanii. Jestem za to bardzo wdzięczna. Jednocześnie stałam się przedmiotem internetowej kampanii nienawiści. Hejt – tyle się o nim mówi ostatnio, tak bardzo piętnuje. A jednak.

Walcem po historii

Główna metoda ośmieszania mnie to spłaszczenie czasu i różnych życiowych zdarzeń (prawdziwych lub nie) do jednej chwili – budowanie obrazu człowieka przez pryzmat wszystkiego, co było w jego życiu złe, i zestawienie tej karykatury z wielkimi hasłami. Tego typu zabieg prowadzi odbiorcę do dwóch spontanicznych oskarżeń: o hipokryzję i umoralnianie. To była dobrze przemyślana manipulacja.

Droga buduje człowieka

Prawda o mnie jest jednak zupełnie inna i, jak dotąd sądziłam, od wielu lat Państwu znana. Kryzys mojego małżeństwa miał miejsce wiele lat temu. Nasze małżeństwo ocalało i jesteśmy z Michałem szczęśliwą rodziną, której fundamentem jest miłość i wiara. Życiowe błędy doprowadziły mnie do dojrzałości i przekonania, że rodzina jest dla człowieka i dla społeczeństwa najważniejszą wspólnotą i największą wartością.

Co z tą hipokryzją i umoralnianiem?

Hipokryzja zakłada dwulicowość i nieszczerość. Ja natomiast od wielu lat nie boję się mówić o swojej drodze i o zmianie, która już wiele lat temu miała miejsce w moim życiu. Nie przyszłam Państwa nawracać – trawestując słowa ks. Jana Twardowskiego – ale nikt nie zabroni mi mówić o wartościach, w które wierzę i o które chcę walczyć w życiu publicznym. A może we współczesnym świecie już samo mówienie o wartościach jest postrzegane jako umoralnianie?

Czy było zlecenie?

To, co miało miejsce w ostatnich dniach w internecie, nie jest przypadkiem. Skala i szybkość wymierzonej we mnie hejtakcji dowodzi tego najlepiej. Wpisy bez twarzy lub fejkkonta, których posiadacze mają dwóch-trzech znajomych – tak to się zaczęło. Potem pomogły portale i śnieżna hejtlawina się potoczyła. I nie jest to bynajmniej cena za moje życie osobiste, lecz publiczne. W końcu miałam odwagę stanąć przeciwko dyrekcji ważnego teatru, na scenie którego zaczęto zatrudniać aktorów porno. Miałam odwagę stanąć na scenie pod warszawskim ratuszem i wypowiedzieć się przeciw deklaracji LGBT+.

Tej odwagi, by publicznie walczyć o ważne dla mnie wartości, na pewno mi nie zabraknie. To Państwu obiecuję.

Dominika/#DCH(F)

Zamknij Menu