RODZINA TO NIE GOSPODARKA!

RODZINA TO NIE GOSPODARKA!

Czy wiecie Państwo, że Parlament Europejski przyjął w kwietniu nowe zasady dotyczące równowagi między życiem rodzinnym i zawodowym (Work-Life Balance)?

Diabeł tkwi w szczegółach

Celem zaopiniowanej pozytywnie w PE dyrektywy jest aktywizacja kobiet na rynku pracy i wprowadzenie minimalnych standardów na terenie całej UE. Inicjatywa przewiduje wprowadzenie urlopu rodzicielskiego płatnego na poziomie urlopu zdrowotnego, 10 dni urlopu ojcowskiego, 5 dni urlopu opiekuńczego oraz kontrowersyjną propozycję nieprzekazywalnego, czteromiesięcznego urlopu rodzicielskiego dla każdego rodzica.

Zasada nieprzekazywalności jest, wedle pomysłodawców, „istotna dla aktywizacji kobiet na rynku pracy i równego podziału obowiązków domowych i rodzinnych z mężczyznami jako realizacji równouprawnienia płci”. I tu zaczynają się schody…

Dyrektywa zakłada, że ojcowie będą musieli wykorzystać przynajmniej 4 miesiące urlopu rodzicielskiego. Jeśli tego nie zrobią, urlop przepadnie, nie będzie mógł być przeniesiony na drugiego rodzica.

Oznacza to, że w Polsce matki będą musiały wrócić do pracy już po 9 miesiącach. Obecnie urlop macierzyński i rodzicielski trwa łącznie 12 miesięcy, w tym urlop macierzyński podstawowy wynosi 20 tygodni, macierzyński dodatkowy to 6 tygodni, a rodzicielski –26 tygodni.

O jeden most za daleko

  • Dlaczego unijni politycy chcą tak mocno ingerować w politykę rodzinną państw członkowskich, ignorując przy tym różnorodność społeczno-kulturową każdego narodu?
  • Dlaczego nikt nie pomyślał o rodzinach niepełnych (z jednym rodzicem)?
  • Dlaczego zamiast swobodnego kształtowania relacji rodzinnych ktoś chce zmusić polskie rodziny do życia wedle koncepcji Brukseli?

I jeszcze jedno kluczowe pytanie: dlaczego takie pomysły opiniuje się w komisji związanej z rynkiem pracy, a nie rodziną? Dodam, że projekt konsultowała również komisja FEMM, która stanowi w europarlamencie główny oręż wojujących feministek.

Rodzina w krzywym zwierciadle

Opisany wyżej przykład dowodzi jasno, że o ważnych sprawach dotyczących polskich i europejskich rodzin decydować chcą „eksperci” od rynku pracy oraz równouprawnienia płci. Rodzina traktowana jest przez nich albo jako fabryka nowych pracowników dla gospodarki, albo jako komórka społeczna, którą należy przeformatować zgodnie z ideologią gender.

Komisja potrzebna od zaraz!

Właśnie dlatego tak bardzo potrzebujemy w Parlamencie Europejskim Komisji ds. Rodziny! Ktoś może mi zarzucić, że przecież polityka rodzinna nie należy do zakresu kompetencji Unii Europejskiej. Jednak pamiętajmy, że Unia może stanowić prawo w dziedzinach, które dotyczą godzenia obowiązków zawodowych z życiem rodzinnym, w dziedzinie równości zawodowej mężczyzn i kobiet oraz w zakresie ochrony i rozwoju dzieci. Zresztą wyżej opisana dyrektywa pokazuje jasno, jak duży wpływ może mieć unijne prawo na nasze rodziny.

Liczę, że nowy skład Parlamentu Europejskiego pozwoli nam na podjęcie szerokich działań, które doprowadzą do zmiany obecnego sposobu postrzegania rodziny przez europejskie elity i przez unijnych urzędników.

Dominika/#DChF

Zamknij Menu